15 stycznia 2013
5750 na Nandze
Tomasz Mackiewicz i Marek Klonowski prowadzili akcję górską przez cały ubiegły tydzień.
W poniedziałek 7 stycznia z osady Latobah, gdzie założyli bazę, dotarli do bazy wysuniętej na 4100 m n.p.m. Następny dzień – obóz pierwszy na 5100 m n.p.m. Tu przeczekali jeden dzień oczekując na rozwój pogody. W czwartek dotarli wyżej. Jak określa Marek Klonowski do C1a. Być może ten obóz pośredni został założony w miejscu, gdzie wcześniej zespół zostawił depozyt (około 5500 m n.p.m.).
Na weekend prognozy pogody przewidywały silny wiatr i opady śniegu. Klonowski i Mackiewicz wykopali jamę śnieżną. Przeczekali w niej, w sztormowych warunkach, dwa dni (w tym czasie jama się zawaliła, więc wykopali drugą). W niedzielę, 13 stycznia, podjęli wspinaczkę. Założyli obóz 2. na wysokości 5750 m n.p.m. W poniedziałek podeszli jeszcze sto metrów do góry, ale okazało się, że wyżej będą zmuszeni rozciągnąć liny poręczowe. Mieli ze sobą tylko jeden odcinek. Postanowili więc wrócić do bazy.
Po drugiej stronie góry, od północy, na ścianie Diamir, działa zespół węgiersko-amerykański w składzie David Klein, Zoltan Acs i Ian Overton. Początkowo zespół miał się wspinać drogą, którą w ubiegłym sezonie zimowym próbowali wytyczyć Denis Urubko oraz Simone Moro (dotarli do wysokości 6600 m n.p.m. i zrezygnowali ze wspinania ze względu na warunki pogodowe). Węgrzy i Amerykanin zrezygnowali jednak z tej drogi i rozpoczęli działanie na drodze Kinschofera. A dokładniej w jej pobliżu, ponieważ wspinacze uznali, że teren w linii drogi jest zbyt lawiniasty. 6 i 7 stycznia szukali przejścia pośród kuluarów i skał. Dotarli do wysokości 4900 m n.p.m., gdzie zostawili depozyt ze sprzętem na obóz 1. W ostatnich dniach znów szli do góry. Wczoraj udało im się dotrzeć do wysokości 5100 m n.p.m.
Również od północy działa zespół Włocha Daniela Nardi. Oprócz niego w ekipie jest francuska alpinistka Elisabeth Revol. Nardi jest doświadczonym himalaistą. Wszedł m.in. na Everest, K2, Makalu, a także w jednym sezonie (2008 rok) na Broad Peak i Nanga Parbat.
Kilka ostatnich dni Nardi i Revol przebywali w bazie u stóp góry. Dziś (15 stycznia) wspinacze zmierzają w stronę pobliskiego Ganalo Peak (6608 m n.p.m.). W ramach aklimatyzacji zespół zamierza spędzić na stokach tej góry dwie noce, a szczyt zdobyć 16 stycznia. Po powrocie Włoch i Francuzka dają sobie dwa dni na odpoczynek przed właściwą akcją na stokach Nanga Parbat.
Od strony południowej (flanka Rupal) działa także francuski snowboarder Joel Wischnewski. Działa – sam. Baza jego wyprawy znajduje się w osadzie Tarashing na wysokości 2950 m n.p.m. 9 stycznia założył bazę wysuniętą (3825 m n.p.m.). Pomimo wirusowej choroby, która wywołała u niego wymioty, 12 stycznia udało mu się założyć obóz 1. na wysokości 4150 m n.p.m.
Wischnewski zamierzał wspinać się w pobliżu (nieco ku południowemu-wschodowi) niedokończonej drogi Tomasza Humara z 2005 roku. Po założeniu obozu informował, że góra jest sucha, bez śniegu. Jednak w ten weekend Nanga Parbat została przykryta śniegiem. W związku z licznymi lawinami schodzącymi w linii drogi i wszystkimi wklęsłymi formacjami, dziś Francuz podjął decyzję, że musi zrezygnować z tego wariantu. Jaki pisze na swojej stronie internetowej: „Moja droga pomiędzy 4600 a 6000 jest jak rosyjska ruletka”.
Joel Wischnewski rozważa obecnie wspinaczkę drogą Reinholda Messnera z 1970 roku albo wschodnią częścią południowo-wschodniego filara, który został zdobyty przez Polaków w 1982 roku. Myślał również o wspinaczce drogą Schella, ale stwierdził, że nie chce przeszkadzać innemu zespołowi (na tej drodze lub w jej okolicy wspinają się Polacy).
Francuz po zdobyciu góry zamierza na snowboardzie zjechać z jej wierzchołka lub innego punktu, z którego zjazd będzie gwarantował minimum bezpieczeństwa.