Kuryło w Niemczech


Piotr Kuryło i Tomasz Kwiatkowski w Hiszpanii (fot. Piotr Kuryło)


Piotr Kuryło i Tomasz Kwiatkowski wyruszyli 1 czerwca z Lizbony. Chcą przejechać całą Europę i Azję, 15 000 kilometrów, i zakończyć wyprawę na wschodnim wybrzeżu Rosji, we Władywostoku.

Więcej o wyprawie czytaj w artykule: Kuryło Rowerem.

Wczoraj, 17 dnia jazdy, Forum Extremum skontaktowało się z telefonicznie z rowerzystami.

– Na razie więcej było dni z deszczem niż bez deszczu – mówi Piotr Kuryło. Rowerzyści po wystartowaniu szybko opuścili Portugalię, przemknęli przez Hiszpanię i od granicy z Francją, od Pirenejów praktycznie cały czas towarzyszą im deszcze.

– Jest dobrze, bo jest ciężko – podsumowuje dotychczasową jazdę pomysłodawca i organizator wyprawy. Ta sentencja może brzmieć paradoksalnie, ale oddaje sposób myślenia i bojowego ducha Piotra Kuryło.
Jak na razie podróżników bolą kolana. – Na początku zawsze muszą boleć – podsumowuje Piotr. Bolą też pupy od siedzenia na siodełkach. – Ale z czasem się przyzwyczaimy – wyjaśnia. Zaczyna też szwankować sprzęt. Liczne dziury w dętkach, rozciągnięte łańcuchy i luz w łożysku tylnej piasty. –Może jak wjedziemy do Polski to się temu przyjrzę. Na razie nie ma czasu do tego zajrzeć – mówi Kuryło.

Polacy rzeczywiście się nie oszczędzają. Po wczorajszym etapie mieli na liczniku 2682 kilometry. Z prostego rachunku wynika, że średnio każdego z 17 dni pokonywali po 157 kilometrów.

– Czasem jedziemy po 170-180 dziennie. Czasem tylko 150 – wyjaśnia Piotr Kuryło. Codziennie rano startują przed godziną 8. Zwykle nie gotują nawet ciepłego posiłku. Jadą do wieczora. Do godz. 19, czasem 21.
Wczoraj podróżnicy odwiedzili aż trzy kraje: wyruszyli rano z Belgii, przejechali przez Holandię, a wieczorem wjechali do Niemiec.

24 czerwca powinni przekroczyć granicę z Polską. Można się ich spodziewać na trasie między Bydgoszczą, Ostródą, Augustowem. Chętni mogą przyłączyć się na tę część wyprawy.

Postępy wyprawy można śledzić pod tym adresem: trasa.

 

 

Tagi:

Powiązane

Drukuj