niedziela, 27 marca 2016

Supergan skończył

Łukasz Supergan
Łukasz Supergan - przez zimowe Karpaty (fot. Łukasz Supergan)


Polski podróżnik postanowił przemierzyć Szlak Bohaterów Słowackiego Powstania Narodowego (Cesta Hrdinov Slovenského Národného Povstania), który wiedzie przez 14 pasm górskich. Najdłuższy słowacki szlak. 841 kilometrów między północno-wschodnim skrajem Słowacji a południowo-zachodnim. Prawdopodobnie nikt zimą tego szlaku w całości nie przeszedł.

Łukasz Supergan wyruszył w trasę 19 stycznia.

O wyprawie czytaj w artykułach:
Przez zimowe Karpaty.
Supergan za połową.
Przeczytaj wywiad z Łukaszem Superganem: Chcę spróbować więcej.


W poniedziałek, 24 lutego, zakończył przemarsz – na zamku w Devinie.

– Szedłem 37 dni. Planowałem 42. Gdyby zima była naprawdę ciężka, mogłoby to zająć 50 dni lub może nawet więcej – przyznaje.

– Jestem zadowolony, że przeszedłem ten szlak. Ale… czuję niedosyt. Poszło „lajtowo” – mówi, mając na uwadze, że zima nie dała mu bardzo w kość.

Z prawdziwym, świeżym, kopnym śniegiem zmagał się zaledwie w kilku miejscach. Rakiety śnieżne, których zamierzał używać podczas całego przemarszu, odesłał do domu już trzeciego dnia wyprawy. Pod koniec marszu śniegu nie było lub pojawiały się niewielkie roztapiające się płaty. W Bratysławie, na końcu tury, temperatura osiągnęła plus 12 st.C.

logowyprawy


– Jednak skończyłem wyprawę zmęczony – podkreśla Łukasz Supergan.

W ubiegłym roku podróżnik przemaszerował z Warszawy do hiszpańskiego Santiago de Compostela (4000 kilometrów), a potem, jesienią, powtórzył (bo pierwszy raz zaliczył w 2004 roku) przemarsz Łukiem Karpat (2000 kilometrów).

– Jeśli mógłbym porównać zmęczenie, to właśnie z jesiennym, zeszłorocznym Łukiem Karpat – mówi Łukasz Supergan. Choć tamto przejście było znacznie dłuższe, tu we znaki dąły się niskie temperatury.

– To było może pierwsze tak poważne doświadczenie z zimą na wyprawie. Wielu rzeczy się nauczyłem. Choćby taki fakt, że na początku wyprawy przy minus 10 st.C. określony zestaw ubrań dawał mi komfort termiczny. Pod koniec marszu, gdy temperatura oscylowała wokół 0, w tym samym zestawie ciuchów było mi zimno. Odpornośc na zimno z czasem spada – opowiada.

Przyznaje, że na podobną wędrówkę następnym razem zabrałby nieco inny sprzęt, i na pewno mniej. – Na dodatek miałem ze sobą ubrania na mróz, a nie na deszcz, a ten pojawiał się często – wyjaśnia Łukasz Supergan.

A oto podsumowanie, które Łukasz Supergan zamieścił na swoim blogu (www.lukaszsupergan.com):

Cesta SNP „na zimno” była kolejną lekcją pokory, wobec gór i swoich możliwości. Nie boję się przyznać szczerze: myślałem, że poprzednie długodystansowe przejścia, zimowe wyjazdy w góry oraz wspinaczki w Tatrach, nauczyły mnie dużo. I że przejście Słowacji, choć trudne, będzie do zrobienia. Dopiero w tej drodze zobaczyłem, ile muszę jeszcze nauczyć się o zimie. I że wcale nie jestem tak mocny jak mi się wydawało. Moja „buła” nieraz zgięła się podczas tej wędrówki i były chwile, w których na serio rozważałem porażkę i powrót. Czasem miałem wrażenie, że góry specjalnie dają mi w twarz akurat wtedy, gdy zaczynałem wierzyć, że od teraz wszystko pójdzie dobrze. Dostawałem solidnego kopniaka, a gdy zaczynałem słabnąć, wszystko wracało do normy, tak jakby góry chciały upewnić się, że nauczka była skuteczna i teraz można przepuścić mnie dalej. Dowiedziałem się wielu rzeczy i zobaczyłem, jak wiele jeszcze muszę się nauczyć.

 

Wyprawę wspierają:

KWARK     PODHALANKA_PL       

        Forum extremum

 

 

Drukuj PDF