09 lipca 2013
Kłopoty A. Hajzera
Widok na kopułę szczytową Gaszerbruma I (fot. Polski Himalaizm Zimowy)
Artur Hajzer i Marcin Kaczkan wyruszyli pod dwa ośmiotysięczne szczyty – Gaszerbrum I i II – 8 czerwca. Zamierzali dokonać pierwszego w historii trawersu obu szczytów.
Więcej czytaj w artykule: Trawers Gaszerbrumów.
Przeczytaj wywiad z Arturem Hajzerem, jakiego udzielił Forum Extremum przed wyjazdem do Pakistanu:
Część pierwsza - Góra to zadanie.
Część druga - Wyrzutów nie mam.
Działania rozpoczęli od Gaszerbruma I. 30 czerwca donosili:
22 czerwca otworzyliśmy sobie icefall (wytyczenie i obstawienie traserami drogi). 25go wyruszyliśmy ponownie i po nocy na 6000 udało nam się przejść plateau i drugi icefall na przełęcz Gasherbrum Saddle 6500 m gdzie spędziliśmy kolejną noc. Choć prognozy sugerowały lekką czujność, to 27go ruszyliśmy w górę do poręczowania kuluaru japońskiego. |
Kuluar zaporęczowali i osiągnęli wysokość 7000 m n.p.m. 29 czerwca pogoda się popsuła i wrócili do bazy. Proces aklimatyzacji uznali za zakończony.
W ostatnich dniach podjęli próbę ataku szczytowego. Ze względów na złą pogodę musieli zawrócić spod szczytu.
W niedzielę, 7 lipca, podczas odwrotu w złej pogodzie, Artur Hajzer przesłał SMS z telefonu satelitarnego, że Marcin Kaczkan wpadł do szczeliny w okolicach obozu II na wysokości 6400 m n.p.m.
Od tamtej chwili kontaktu z Arturem Hajzerem nie ma. Natomiast Artur Kaczkan został odnaleziony dzisiaj przez członków rosyjskiej wyprawy, którzy wyruszyli do góry z pomocą. Polski Himalaista jeszcze dziś dziś powinien znaleźć się w obozie I, a być może również w bazie. Jest duża szansa, że Marcin Kaczkan posiada informacje o Arturze Hajzerze.
Na razie jednak do Polski napływają sprzeczne informacje o sytuacji na stokach Gaszerbruma I. W ciągu najbliższych godzin z pewnością pojawi się więcej sprawdzonych wieści.
Aktualizacja z godziny 11:25
Portal TVN24.pl podaje, za Krzysztofem Wielickim, że Artur Hajzer nie żyje. Tak ma twierdzić Marcin Kaczkan, który przebywa obecnie pod opieką rosyjskiej ekipy w obozie II na wysokości około 6600 m n.p.m. Co prawda nie ma bezpośredniego kontaktu z Rosjanami, jednak ci mają łączność z bazą, w której przebywają członkowie niemieckiej wyprawy. To właśnie od Niemców Krzysztof Wielicki otrzymał e-mailem smutną informację.
Aktualizacja z godziny 12:00
Krzysztof Wielicki w wypowiedzi dla telewizji TVN 24 poinformował, że poprosił lidera niemieckiej wyprawy o potwierdzenie u Marcina Kaczkana informacji o śmierci Artura Hajzera, a także o podanie szczegółów wypadku.
Marcin Kaczkan przebywa obecnie w obozie II na wysokości około 6500-6600 m n.p.m. wraz z grupą rosyjskich himalaistów, którzy przyszli z pomocą. W Karakorum jest godzina 15, jednak, według Krzysztofa Wielickiego, grupa nie będzie schodzić w dół, a pozostanie w obozie do dnia jutrzejszego. Rosjanie mają sprawdzić (przeszukać) teren nad obozem, a także podstawę kuluaru japońskiego, którym Marcin Kaczkan i Artur Hajzer wspinali się.
Marcin Kaczkan nie odniósł prawdopodobnie poważnych obrażeń, ponieważ jest w stanie poruszać się (schodzić) o własnych siłach. Przyczyny wypadku nie są na razie znane.
Aktualizacja z godziny 14:15
Poniżej prezentujemy oficjalny komunikat Polskiego Związku Alpinizmu dotyczący wydarzeń na Gaszerbrum I:
Komunikat Polskiego Związku Alpinizmu w sprawie tragicznych wydarzeń na Gasherbrumie I w Karakorum. W niedzielę, 7. lipca Artur Hajzer i Marcin Kaczkan wyszli z obozu III (7150m), by zdobyć szczyt Gasherbrum I (8068m). Po osiągnięciu wysokości 7600 m z powodu silnego wiatru przerwali atak szczytowy, zawrócili. Dotarli do obozu III ( 7150m) i za pomocą radiotelefonu połączyli się z bazą, z kucharzem wyprawy, informując, że schodzą do obozu II (6400m) i wszystko jest w porządku. Tego dnia, to jest w niedzielę 7. lipca o godz 11.00 naszego czasu (godzina 14.00 czasu miejscowego) Izabela Hajzer otrzymała od męża Artura Hajzera sms, w którym pisał: Marcin Kaczkan spadł kuluarem japońskim. Od tego czasu nie udało się nawiązać kontaktu z Arturem Hajzerem. Rozpoczęto akcję ratunkową, którą z bazy pod Gasherbrumami kieruje kierownik niemieckiej wyprawy Thomas Laemmle. W nocy z 7. na 8. lipca wysłano ekipę tragarzy wysokościowych, której celem było dotarcie do obozu II (6400m). Z powodu silnego wiatru i podającego śniegu dotarli tylko do obozu I i zawrócili do bazy. W nocy z 8. na 9. pogoda poprawiła się. Z obozu I (6000m) wyszła grupa wspinaczy rosyjskich, która rano dotarła do obozu II i odnalazła w nim Marcina Kaczkana. Artur Hajzer nie żyje - powiedział Marcin Kaczkan w rozmowie przez radiotelefon z Thomasem Laemmle. W ciągu najbliższych godzin komunikaty z bazy pod Gasherbrumami zweryfikują ostatecznie tę tragiczną wiadomość. Zarząd PZA |
Aktualizacja z godziny 16:30
Krzysztof Wielicki w wywiadzie dla Programu Trzeciego Polskiego Radia o godzinie 16:15 poinformował, że lider niemieckiej wyprawy zmierza z bazy do obozu I. Nie ma z nim łączności, ale prawdopodobnie niesie ze sobą telefon satelitarny. Z góry, z obozu II do obozu I prawdopodobnie schodzą Rosjanie wraz z Marcinem Kaczkanem. Według Krzysztofa Wielickiego po niedzielnym upadku kuluarem japońskim Marcin Kaczkan dotarł do obozu II, a wczoraj podszedł pod kuluar i odnalazł ciało Artura Hajzera. Wielicki nie chce jednak spekulować, co do stanu faktycznego, ponieważ informacje te docierają przez pośredników. Prawdopodobnie więcej informacji o stanie obu polskich himalaistów uda się uzyskać po spotkaniu Marcina Kaczkana z liderem niemieckiej wyprawy w obozie I.
Aktualizacja z 10 lipca 2013, godzina 9:30
Za TVN 24: Udało się skontaktować z Marcinem Kaczkanem i poinformował nas dziś, że Artur Hajzer nie żyje - mówi Krzysztof Wielicki.
Marcin Kaczkan dotarł już do bazy pod Gaszerbrumem. Wbrew wcześniejszym doniesieniom poinformował, że to nie on miał kłopoty. Schodząc widział natomiast na własne oczy upadek Artura Hajzera. Himalaista spadł liczączym kilkaset metrów kuluarem. Marcin Kaczkan potwierdził, że widział zwłoki swojego towarzysza.