28 lutego 2014
Nanga, decydujące dni
Tomasz Mackiewczi w namiocie bazowym wyprawy włosko-niemieckiej (fot. Emilio Previtali)
Boje o pierwsze zimowe wejście na Nanga Parbat wyprawy polskiej i włosko-niemieckiej trwają od grudnia. Kilka poprzednich prób ataku szczytowego załamywało się z powodu pogody poniżej 7000 m n.p.m. – dużo poniżej grani Mazeno.
Dziś Tomasz Mackiewicz i David Goettler po raz pierwszy w tym sezonie zimowym dotarli tak wysoko – w okolice 7000 m n.p.m.
Ale po kolei.
21 lutego, tydzień temu w piątek, Tomasz Mackiewicz wyruszył samotnie z bazy do góry. 23 lutego dotarł do obozu II (6200 m n.p.m.). 26 lutego, w środę, dotarł do obozu III (6700 m n.p.m.)
25 lutego do góry ruszyli Paweł Dunaj i Jacek Teler. Dotarli do obozu I (5100 m n.p.m.).
Następny dzień, 26 lutego, do góry startują Simone Moro i David Goettler. Doszli tego dnia do obozu I. Paweł Dunaj dotarł do obozu II, Jacek Teler również ruszył do góry, ale zawrócił do „jedynki”.
27 lutego. Wczoraj. Pogoda nienajlepsza, słaba widoczność. Wiatr. Tomasz Mackiewicz przeczekuje dzień w obozie III. Paweł Dunaj przeczekuje w obozie II. Simone Moro i David Goettler podchodzą do „dwójki” i tego samego dnia Niemiec sam dociera do obozu IIA – pomiędzy „dwójką” a „trójką”.
28 lutego. Dziś sytuacja nabrała dynamiki i dramatyzmu. Dramatyzmu, bo lokomotywa zachodniej wyprawy, Simone Moro, postanowił zejść do bazy (problemy zdrowotne). Do góry wyruszył David Goettler, minął „trójkę” i dotarł w okolice 7000 m n.p.m. Założył obóz IV. Za nim dotarł do nowego obozu Tomasz Mackiewicz. Paweł Dunaj dotarł do obozu III. Jacek Teler w „dwójce”. Dodać należy, że dziś wiało umiarkowanie.
Szanse na szczyt?
Pogoda na najbliższe dni daje nadzieje na próbę ataku szczytowego.
Poniżej prezentujemy prognozę (dla warunków pogodowych na szczycie Nanga Parbat 8125 m n.p.m.) z portalu www.mountain-forecast.com.
Jednak, nawet jeśli pogoda dopisze w najbliższych dniach, do szczytu jeszcze daleko.
Nie udało nam się ustalić, czy obóz IV stanął już po drugiej stornie Grani Mazeno – po północnej stronie góry. Prawdopodobnie nie. A właśnie tamtędy, długim trawersem, wspinacze muszą dostać się bezpośrednio pod szczyt.
Zagadką są warunki na trawersie za Granią Mazeno. Jeszcze nikt w tym sezonie zimowym za grań nie wyjrzał. Czy jest tam dużo śniegu czy lód? Śnieg głęboki i sypki, czy przemrożony i twardy? W zależności od tego, jak wyglądają warunki trawers może udać się pokonać szybko lub wolno.
Sam trawers również stanowi nie lada wyzwanie. Długi na około dwa i pół kilometra przekracza kilka skalnych żeber. Pokonanie tych żeber może stanowić problem techniczny. Na dodatek teren jest trudny orientacyjnie.
Najważniejsze jednak to, że jest mało prawdopodobne by udało się dojść z obozu IV na wierzchołek bez biwakowania. Gdzieś na końcu trawersu, pod kopułą szczytową, wspinacze będą zmuszeni założyć przynajmniej jeszcze jeden obóz i dopiero z niego wyruszyć w górę, na szczyt. Co więcej, namiot który mają rozbity w obozie, będę musieli ze sobą zabrać.
O trawersie tak mówił Tomasz Mackiewicz w wywiadzie dla Forum Extremum w listopadzie 2013, tuż przed wyjazdem na wyprawę:
Forum Extremum: Konsultowaliście z kimś ten odcinek w kopule szczytowej? |
Przeczytaj cały wywiad: Konfrontacja z ego.
Prawdopodobnie to już ostatnia próba ataku szczytowego. I to nie tylko kwestia zmęczenia wspinaczy, którzy na wyprawie przebywają już 92 dni. W połowie marca kończą im się już raz przedłużane wizy Pakistańskie. 21 marca kończy się sezon zimowy.