czwartek, 04 sierpnia 2016

Syfon 4 w J2 zrobiony


Obóz na powierzchni w Sierra Juarez (fot. Speleo.pl)


Jaskinia J2 w Meksyku została odkryta w 2004 roku. Przez kolejne lata (2005, 2006, 2009 i 2010) udało się zejść do głębokości 1222 metrów. Dalszą eksplorację zatrzymał syfon (numer 4), leżący 11,5 kilometra od najbliższego otworu wejściowego. To właśnie w tym syfonie w 2009 roku nurkował Portorykańczyk Jose Morales. Przepłynął 300 metrów i nie znalazł końca zalanego korytarza. Międzynarodowa ekipa speleologów, w tym silna grupa Polaków, pojechała tam w tym roku właśnie po to, by syfon 4 przepłynąć i być może połączyć J2 z najgłębszą jaskinią na półkuli zachodniej – Cheve.

O systemie jaskiniowym Cheve i J2 czytaj w artykule: Polacy jadą do J2.

Ponad 50 speleologów (między innymi z Holandii, Meksyku, Rosji, Słowenii, Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii) działa w jaskini od lutego. Członkowie ekipy stale się zmieniają. Część już wróciła z wyprawy, inni pozostają na miejscu niemal cały czas, jeszcze inni dopiero na wyprawę pojadą. Z 10-osobowego składu Polaków (prawie wszyscy ze Speleoklubu Warszawskiego) do kraju wrócił już choćby Tomasz Fiedorowicz, a kilka dni temu, 21 marca, do Meksyku polecieli m.in. Jolanta Sikorska i Rafał Sieradzki.

Głównym celem wyprawy było przepłynięcie syfonu 4. 13 marca - sukces. Syfon udało się przepłynąć.

Dwóch nurków, Brytyjczyk Phil Short i Polak Marcin Gala, już od 15 dni przebywało pod ziemią. Schodzili przez ten czas coraz głębiej i głębiej, by dotrzeć do kończącego jaskinię syfonu. Nieśli ze sobą specjalny sprzęt nurkowy – tzw. rebreathery. Urządzenia, które pozwalają nurkować przez bardzo długi czas. Z takim aparatem nurek nie musi korzystać z butli z tlenem. Rebreather odzyskuje z wydychanego powietrza tlen i absorbuje dwutlenek węgla.

Short i Gala wiedzieli, że w syfonie, w 2009 roku, Jose Morales rozpiął poręczówkę – do ostatniego  miejsca, do którego udało mu się dotrzeć. 300 metrów od punktu zanurzenia.

Gdy zanurzyli się w syfonie 4, okazało się, że po pokonaniu około 150 metrów poręczówka Moralesa jest uszkodzona. Mimo to udało im się dotrzeć na jej koniec.

Kolejne metry to teren, w którym żaden człowiek nigdy wcześniej nie był. Odkrywanie nowego w czystej postaci.

Brytyjczyk i Polak popłynęli w nieznane. Rozwinęli pełną długość poręczówki z jednego kołowrotka – 120 metrów i 80 metrów z kolejnego. Tunel, którym płynęli był szeroki na około 6 i wysoki na około 12 metrów. Turkusowa, krystalicznie czysta woda i piaszczyste dno, bez mułu– tak wyglądał nowo odkryty kawałek Ziemi.

Na końcu tunelu zatrzymała ich ściana z trawertynu (martwej wapiennej skały). Po poszukiwaniach udało im się znaleźć w stalaktytowej kurtynie niewielki otwór, przez który wydostali się ponad powierzchnię wody.

Okazało się, że po drugiej stronie syfonu jest duży tunel. Zostawili sprzęt nurkowy i poszli dalej. W nietkniętej ludzką stopą pustce ściany pokrywały duże stalaktyty. Po drodze musieli pokonać wpław wodę. Po około 100 metrach podziemna rzeka spadała kaskadą pionowo w dół. Tu speleolodzy musieli zawrócić. Nie zabrali ze sobą sprzętu do zjeżdżania.

Oszacowali, że syfon 4 ma około 600 metrów długości. Przepłynęli go w czasie 71 minut. Powrót przez syfon zajął 40 minut.

Wieści z Meksyku docierają z opóźnieniem. Stąd blisko dwutygodniowy odstęp miedzy wydarzeniem a opublikowaniem informacji. Będziemy informować o dalszych postępach w jaskini J2.

 

autor: Jakub Karp

 

Drukuj PDF