piątek, 05 sierpnia 2016

W kierunku jedynki


W drodze do obozu 1 (fot. Dariusz Załuski/PHZ)


Poniżej informacje publikowane przez wyprawę o przebiegu działań pod Dhaulagiri

O wyprawie czytaj w artykułach:
Dhaulagiri unifikacja
Baranowska na Makalu

 

Informacja wyprawy z dnia 11 kwietnia:

W dniu 10 kwietnia - po 6 dniach karawany - wyprawa późnym popołudniem dotarła do właściwej bazy na 4750 m n.p.m. Doszliśmy tu pierwsi, ale już 11.04 pojawiła się w bazie też 4. Francuzów. Około 19 kwietnia ma dotrzeć wyprawa hiszpańska i jedna himalaistka z Japoni.

Pracujemy nad zagospodarowaniem się, budową messy, magazynu - co jak można zobaczyć na zdjęciach - nie zawsze musi być proste. W bazie utrzymuje się jeszcze śnieg - sporo jest go na stokach i w ścianie.

Jutro planujemy dalszą rozbudowę bazy i ceremonię Pujy. Akcja górska powinna się rozpocząć 13 kwietnia. Pogoda sprzyja. Wszyscy czują się dobrze.


W bazie pod Dhaulagiri (fot. Agnieszka Bielecka/PHZ)


Informacja wyprawy z dnia 12 kwietnia:

Dzisiaj 12.04 w górę wyszedł pierwszy zespół w składzie: Darek Załuski, Marcin Miotk, Tamara Styś, Jacek Żebracki i Agnieszka Bielecka. Zespół miał na celu rozpoznanie drogi pod ścianę tzw. Eigeru i próbę wejścia w ścianę i zaporęczowanie ściany i części trawersu.

W ciągu 5 godzin udało się dotrzeć na wysokość około 4900 m n.p.m. i założyć w sumie 400 metrów lin poręczowych. W efekcie połowa trawersu Eigeru jest już zaporęczowana.

Byliśmy pierwszym zespołem, który wyszedł do góry w tym sezonie. Warunki śniegowe były bardzo dobre, aczkolwiek nie znaleźliśmy praktycznie żadnych śladów po poprzednich wyprawach. Przejście lodowca poszło nam bardzo sprawnie, po około 40 minutach doszliśmy pod ścianę.

Kluczowe trudności – czyli próg skalny, około stu metrów powyżej wejścia w ścianę, sprawnie poprowadził Marcin Miotk. Jutro planowane jest wyjście drugiego zespołu w składzie: Jurek Natkański, Piotr Tomala, Robert Cholewa, Sonam Sherpa. Mają oni zamiar dokończyć poręczowanie trawersu Eigeru, aż do plateau wyprowadzającego do „jedynki”.


Turnia Eiger (fot. Agnieszka Bielecka/PHZ)


Informacja wyprawy z dnia 16 kwietnia:

Minęły ponad dwa tygodnie od naszego wyjazdu z kraju i 6 dni odkąd dotarliśmy do bazy. W bazie jesteśmy już dobrze zadomowieni. Jak na razie oprócz nas znajdują się tu tylko dwie inne wyprawy. Dwuosobowa Simone La Terra i Paweł Michalski, która dzieli z nami mesę i pozwolenie oraz po sąsiedzku, początkowo czteroosobowa wyprawa francuska (obecnie licząca trzy osoby jeden z jej uczestników ze względu na problemy zdrowotne został zabrany wczoraj helikopterem z bazy).

13 kwietnia po powrocie zespołu: Natkański, Tomala, Cholewa i Sonam do bazy, została odprawiona Puja. Mistrzem ceremonii był Sonam, który pomaga nam w komunikacji na linii kuchnia, tragarze i my, ocenia warunki pogodowe, ogólnie jest bardzo pomocny i sprawdził się również doskonale jako P.O lamy.

Przez te sześć dni udało nam się w trakcie dwóch wyjść zaporęczować całość drogi do plateau. 14.04 podjęta została również próba założenia obozu pierwszego, niestety ze względu na załamanie pogody, to jest silny opad śniegu i praktycznie brak widoczności, zespół w składzie: Miotk, Żebracki, Załuski, Styś i Bielecka został zmuszony do pozostawienia depozytu na końcu plateau i powrotu do bazy, śnieg nieustannie padał przez cały dzień.

Ze względu na duży opad śniegu i w związku z tym wzrost zagrożenia lawinowego, planowane na kolejny dzień to jest 15.04 wyjście i doniesienie depozytu do jedynki zostało odsunięte w czasie.

15.04 intensywne słońce w godzinach porannych spowodowało liczne lawiny. Po południu spadło trochę więcej śniegu. Najnowsza prognoza pogody wskazywała, zachmurzenie i opad śniegu 16 kwietnia i później dwa dni ładnej pogody. W związku z powyższym została podjęta decyzja o wyjściu całego składu wyprawy do „jedynki” 17 kwietnia.

Dni przeczekiwania w bazie wypełniają nam różnego rodzaju sprawy organizacyjne. Ponadto niektórzy wybrali się na spacer w kierunku Przełęczy Francuzów celem obejrzenia dokładniej Dhaulagiri i drogi powyżej obozu drugiego.

Została wykopana lodówka na zapasy mięsno-serowe. Był to też moment na zrobienie prania, prysznice i temu podobne historie. Przygotowaliśmy trasery do oznaczenia drogi. Kierownik odkrył istnienie sklepu dla trekkersów nieopodal naszej bazy.

Popołudniami jak już wszystko jest zrobione, a pogoda tradycyjnie się psuje, mamy w mesie kącik brydżowy, szachowy, czytelniczy i filmowy. Odwiedzają nas również Francuzi, z którymi wymieniamy głównie informacje dotyczące prognozy pogody, jest podejrzenie, że smakuje im nasza herbata, bo tak co drugi dzień przychodzą, kierownik uważa, że Francuzka dziwnie na niego łypie okiem – nie wiemy co to może oznaczać…


W drodze do obozu 1 (fot. Agnieszka Bielecka/PHZ)

 

 

Drukuj PDF