piątek, 05 sierpnia 2016

Koperski rezygnuje


Pianista na jeszcze spokojnym morzu (fot. www.transpacyfiksolo.pl)


Wczoraj informowaliśmy, że nawigator wyprawy, Jacek Pietraszkiewicz z firmy NavSim, rekomenduje polskiemu wioślarzowi przerwanie rejsu. Decyzja leżała po stronie Romualda Koperskiego.

Treść rekomendacji czytaj w artykule: Powrót Pianisty?

– Romuald zgodził się z naszą rekomendacją. Teraz próbuje wrócić do Japonii – mówi dziś w rozmowie z Forum Extremum Jacek Pietraszkiewicz.

Jacek Pietraszkiewicz wyjaśnia sytuację: Romualdowi Koperskiemu zabraknie czasu na bezpieczne dopłynięcie do brzegów Ameryki. Gdyby wioślarz kontynuował rejs, na północno-wschodnim Pacyfiku znalazłby się w październiku i listopadzie, w okresie, gdy królują tam bardzo silne sztormy. Wpłynięcie w tym okresie na ten akwen wiązałoby się z narażeniem życia.

Nawigator wylicza już powstałe opóźnienia. Od tygodnia łódź Koperskiego krąży w kółko w sztormie. Żeby dojść do sprzyjających wiatrów – potrzeba dwóch tygodni. Start również nastąpił później niż planowano.

– To daje łącznie półtora miesiąca straty czasu. A tak naprawdę Romek powinien rozpocząć rejs wczesną wiosną, żeby mieć duży zapas – wyjaśnia Jacek Pietraszkiewicz.

Teraz wyzwaniem jest powrót Pianisty do brzegów Japonii. Łódka znajduje się ponad 100 mil morskich (blisko 200 kilometrów) od brzegów. Nadciągają kolejne sztormy. Zespół brzegowy pracuje nad tym, aby jakiś statek podjął Pianistę z oceanu – być może dokona tego japońska straż przybrzeżna, być może jakiś polski statek przebywający w pobliżu.

Przez kilka ostatnich dni Romuald Koperski prawie nie wychodził na pokład swojej łódki. Przebywał zamknięty w kabinie. Na zewnątrz szalał sztorm. Nie mógł nawet gotować wody. Żywność liofilizowaną spożywał na zimno.

– Z głosu wynikało, że Romek czuje się dobrze, próbował nawet żartować. Jego kondycja psychofizyczna jest w porządku – informuje Jacek Pietraszkiewicz, który dziś przeprowadził długą rozmowę poprzez telefon satelitarny z polskim wioślarzem.

autor: Jakub Karp

 

 

 

Drukuj PDF