piątek, 05 sierpnia 2016

Artur Hajzer nie żyje


Artur Hajzer i Marcin Kaczkan wyruszyli z Polski pod dwa ośmiotysięczne szczyty – Gaszerbrum I i II – 8 czerwca. Zamierzali dokonać pierwszego w historii trawersu obu szczytów.
Więcej o wyprawie czytaj w artykule: Trawers Gaszerbrumów.

Działania rozpoczęli od Gaszerbruma I (8068 m n.p.m.). 30 czerwca donosili:

22 czerwca otworzyliśmy sobie icefall (wytyczenie i obstawienie traserami drogi). 25-go wyruszyliśmy ponownie i po nocy na 6000 udało nam się przejść plateau i drugi icefall na przełęcz Gasherbrum Saddle 6500 m gdzie spędziliśmy kolejną noc. Choć prognozy sugerowały lekką czujność, to 27-go ruszyliśmy w górę do poręczowania kuluaru japońskiego.

Kuluar zaporęczowali i osiągnęli wysokość 7000 m n.p.m. 29 czerwca pogoda się popsuła i wrócili do bazy. Proces aklimatyzacji uznali za zakończony.

W niedzielę, 7 lipca, podjęli próbę ataku szczytowego. Ze względu na złą pogodę na wysokości 7600 m n.p.m. zdecydowali o odwrocie. Na górze byli sami. Członkowie dwóch innych wypraw (rosyjskiej i niemieckiej) już wcześniej wycofali się na dół ze względu na warunki.

Minęli obóz III położony na 7200 m n.p.m. i dalej schodzili w kierunku obozu II na przełęczy (około 6500 m n.p.m.). Z relacji Marcina Kaczkana dla telewizji TVN 24 wynika, że schodząc jako pierwszy (był poniżej Artura Hajzera) dostrzegł spadającego obok niego Artura Hajzera.

Zdarzenie miało miejsce na górze tzw. kuluaru japońskiego (lodowo-śnieżnego żlebu). Marcin Kaczkan po zejściu do podstawy kuluaru (około 500 metrów) odnalazł nieżywego Artura Hajzera.
Nie jest jasne, kto wysłał do żony Artura Hajzera informację o upadku Marcina Kaczkana. Krzysztof Wielicki sugeruje w mediach, że mógł dokonać tego kucharz wyprawy. Jednak z relacji wynika, że SMS zawierał tekst po polsku.

Artur Hajzer, urodzony w 1962 roku, należał do najwybitniejszych polskich himalaistów. Największe sukcesy w górach wysokich odniósł w latach 80. XX wieku. To wtedy dokonał wraz z Jerzym Kukuczką pierwszego zimowego wejścia na Annapurnę (3.02.1987). Wytyczył również nowe drogi na Manaslu, Sziszapangmę oraz Annapurnę Wschodnią. Na swoim koncie ma także wejścia na inne ośmiotysięczniki: Dhaulagiri, Nanga Parbat oraz Makalu.

W 2009 roku stworzył i kierował programem Polski Himalaizm Zimowy. Zawodowo związany z górami. Był współwłaścicielem jednej ze znanych marek outdoorowych. Wraz z rodziną, żoną i dwoma synami, żył i pracował na Śląsku.

Tuż przed wylotem do Pakistanu Forum Extremum przeprowadziło wywiad z Arturem Hajzerem:
Część pierwsza - Góra to zadanie.
Część druga - Wyrzutów nie mam.

To prawdopodobnie ostatnia długa rozmowa, jaką odbył z przedstawicielem mediów. Zżymał się, że rozmawiamy o latach 80. i przeszłości. – Nikt tego nie będzie czytać – narzekał. Teraz, niektóre z wypowiedzianych zdań, stanowią swoiste memento.

Artur Hajzer nie chciał patrzeć w przeszłość, bo przed sobą widział jeszcze mnóstwo celów do zrealizowania.

Mam nadzieję do pięćdziesiątego piątego roku życia jeszcze podziałać. Potem, wszyscy mi to powtarzają, przychodzi taki spadek formy, że już się nie da, ale też będę próbował jeszcze walczyć. Może odnajdę się w roli lwa bazowego – kierownika. Widzę, że może mnie to bawić i widzę cele.


Mówił również:

Przyznam się, że mam podejście sportowe, czyli góra to jest zadanie do wykonania.
Jestem typem zawodnika, który lubi być w górach jak najkrócej.


Wbrew tym słowom, jestem przekonany, góry kochał miłością wielką. I kochał w nich pozostawać.

 

Jakub Karp

 

 

Drukuj PDF