Baza pod Nangą


Tomasz Mackiewicz w pasterskim szałasie pod Nanga Parbat od strony Diamir, styczeń 2011 (fot. Marek Klonowski/Nanga Dream)


Ekipa N.D.J.F.A, czyli Nanga Dream Justice for All, dotarła wczoraj do bazy pod Nanga Parbat.

10 grudnia Polacy wyjechali z Rawalpindi, kierując się na miejscowość Chilas, leżącą już na Karakorum Highway. Już tego dnia mogli podziwiać górę, pod którą zmierzają.

Na noc zostali w hotelu Shangri La, położonym przy Karakorum Highway u wylotu doliny Rakhiot. W środę, 11 grudnia, opuścili szeroki trakt Karakorum Highway i skierowali się na południowy-zachód. 12 grudnia po krótkiej karawanie, dotarli do bazy.

Team N.D.J.F.A zajął kamienną chatę u podnóża ściany Rupal w miejscu nazywanym Latobah (około 3500 m n.p.m.). Tę samą, z której korzystali w ubiegłym roku. Chata – to zwyczajny pasterski szałas, bez specjalnych wygód. Jest za to koza do grzania.

Jacek Teler na swoim blogu zamieścił dziś krótką informację.

Baza stoi, mamy kominek (kopci), światło, muzykę i obstawę policjantów. Co rusz któryś ściga mnie o leki: gardło, brzuch, kolana.

W najbliższych dniach, zgodnie z założeniami, prawdopodobnie ekipa założy bazę wysuniętą na wysokości 4100 m n.p.m.


Aktualizacja 15.12.2013

Ekipa Nanga Dream nie próżnuje. W czwartek, 12 grudnia, dotarli do bazy, dziś już zakładają bazę wysuniętą.

ABC (czyli Advanced Base Camp), zgodnie z zapowiedziami sprzed wyprawy, miało stanąć w tym samym miejscu, co w roku ubiegłym. Na wysokości około 4100 m n.p.m.

Więcej informacji o wyprawie, a także wywiad z Tomaszem Mackiewiczem: Konfrontacja z ego.
Zobacz także film z wyjazdu ekipy z Polski: Nanga Dream startuje.

Dziś Tomasz Mackiewicz potwierdził, że zaczęli stawiać ABC. Około 1:30-2:30 godz. marszu od chaty w Latobah.

O stawianiu ABC tak dzisiaj lakonicznie napisał Jacek Teler na swoim blogu:

1.45 min. od Latabo, gdzie kozy latem, wynosimy sprzęt. Zejdzie na tym parę dni. Dziś tacham tylko 21 kg. Klimy jeszcze niet.

 


Z ABC dalsza droga będzie prowadzić narażonym na lawiny trawersem przez lodowiec na ramię, którym Droga Shella wznosi się do góry.

O dojścu do ABC i dalszej drodze na poprzedniej wyprawie tak opowiadał Tomasz Mackiewicz w wywiadzie: Martwiłem się o ludzi.

Od bazy, od Latobah (do ABC) to był w sumie dosyć spory kawałek, tak dystansowo, ale za to bardzo łatwy. Żadnych problemów technicznych. Po prostu człapanie. Dwie godzinki się szło. Dwie i pół. I z tego ABC przeskakiwaliśmy przez lodowiec. Z kolei tutaj dużo seraków wisiało w górze, które spadały i ściągały wszystko po drodze. To był stresogenny trawers przez lodowiec.

Przejście zajmowało z 5 minut może. Nieduży lodowczyk, ale wystarczy, no, naprawdę wystarczy 5 minut żeby… bo jak zaczyna spadać, to minutę nawet nie trwa, zanim lawina przetnie naszą drogę przez lodowiec. Nie zdążysz uciec. Nie masz szans. Na środku tego lodowca był wielki kamień. Do kamienia mieliśmy dwie minuty, za nim mogliśmy się schować. I później znowu skok dwie minutki. Za lodowcem szło się przy skalnych formacjach. Potem w lewo, w górę, w fajny kuluar. Gdzieś tu w jaskini założyliśmy sobie jedynkę na 5100 m n.p.m.

 


Pokaż Nanga Dream 2013/14 na większej mapie

 

Tagi:

Powiązane

Drukuj