piątek, 05 sierpnia 2016

Rosjanie to zrobią


Klient jest bardziej żywy niż martwy (fot. MLAE)


O tym, że rosyjskiej wyprawie samochodowej brakuje do Kanady zaledwie 300 kilometrów informowaliśmy 23 kwietnia, w ubiegły wtorek. Wczoraj, po zaledwie 5 dniach, ekipa poinformowała, że dwa auta-amfibie mają już tylko 38 kilometrów do kanadyjskiej wyspy Ward Hunt. Dotychczas wyprawa pokonała 2580 kilometrów.

Jeśli się uda, będzie to pierwszy w historii trawers Arktyki pojazdami samochodowymi. Ale końcówka wyprawy nie jest łatwa.

O wyprawie czytaj w artykułach:
Autami przez biegun
Rosjanie wyruszyli
Łomem przez torosy
Wojna plan ujawni
Auta na biegunie

Wasilij Elagin informuje, że na trasie jest dużo świeżego śniegu. Czasem samochody zapadają się tak, że trzeba je odkopywać, brodząc po pas w sypkim śniegu. Nie mniejsze utrudnienie sprawiają torosy. Jak pisze Elagin na stronie internetowej wyprawy: „Tak dużych torosów na otwartym morzu nie spotkaliśmy dotychczas nigdzie w Arktyce”. Torosy liczą po 6-7 metrów. Wczoraj spotkali nawet fragmenty lodu wystające na 20 metrów w górę. Członkowie wyprawy uznali, że tak wielkie bryły lodu, to nie mogą być już zwykłe spiętrzone kry, ale zwyczajnie – góry lodowe.

Im bliżej brzegu – tym trudniej. Ze zdjęć satelitarnych wynika, że wyprawa może natknąć się na duże obszary otwartej wody. Choćby wczoraj – samochody-amfibie musiały przepłynąć szeroki na 32 metry pas wody. Taka operacja kosztuje dużo wysiłku. Przy 20 stopniowym mrozie około półtorej godziny zajmuje po „pływaniu” oczyszczanie z lodu elementów zawieszenia i układu kierowniczego pojazdów.

Wczoraj, w takim terenie, udało im się pokonać 33 kilometry. Również wczoraj członkowie wyprawy widzieli wysokie, górzyste brzegi Wyspy Ellesmere’a. W beczkach mają jeszcze ponad tonę paliwa.

– Klient jest bardziej żywy niż martwy. Po prostu bardzo zmęczony – podsumowuje Wasilij Elagin stan sprzętu i nastrój członków wyprawy.

 

autor: Jakub Karp

 

Drukuj PDF