29 stycznia 2014
Koniecznie za grań
Ostatnie poręczówki na wysokości 6100 m n.p.m. (fot. www.nangradream.blogspot.com)
– Jesteśmy w namiociku na 6200 m n.p.m. Postawiliśmy go na takiej półeczce skalnej – Tomasz Mackiewicz mówił dziś przez telefon satelitarny w rozmowie z Forum Extremum.
O polskiej zimowej wyprawie na Nanga Parbat w sezonie zimowym 2013/14 czytaj w artykułach:
Nanga Dream startuje.
Baza pod Nangą
Nanga Dream w Pindi
5500 na Nandze.
Dujmovits rezygnuje.
Działania na Nandze.
– Plan jest taki, że z Pawłem Dunajem chcemy pchnąć się do 7000. Tam koniecznie przeskoczyć na drugą stronę grani i zobaczyć jak wygląda stok od strony Diamir – wyjaśniał himalaista.
To właśnie od północnej strony góry wiedzie długi trawers pod kopułę szczytową Nanga Parbat.
Zapytany o nadchodzące załamanie pogody (wiatr przekraczający 100 km/godz. i silne opady śniegu), Tomasz Mackiewicz wyjaśnia, że według prognoz, jakie posiadają, radykalne pogorszenie warunków ma nastąpić w niedzielę, 2 lutego.
– Do tego czasu powinniśmy już wejść na te 7000 i wykopać porządną jamę – mówi.
Co potem? Wspinacze planują przeczekać w niej załamanie pogody.
– A potem, jeśli wszystko będzie w porządku, spróbujemy uderzyć w stronę szczytu. Zobaczymy jak się rozwinie sytuacja – wyjaśnia himalaista.
Zapytany o konieczność poręczowania dalszej drogi odpowiada, że od miejsca, w którym się znajdują, stok nie jest wymagający technicznie, kładzie się, liny poręczowe aż do grani nie są konieczne, chociaż jest spory kawał do przejścia.
– Mamy ze sobą sto metrów liny. Powinna przydać się później – wyjaśnia.
Polacy spotkali dziś schodzących z góry Simona Moro i Davida Goettlera.
– Doszli na 6700 i wracali na dół – wspomina Tomasz Mackiewicz.
Jak zdrowie polskich wspinaczy?
– Szału nie ma. Ale dajemy radę. Nie gonimy, żadnych wyścigów. Powoli, metodycznie – odpowiada Tomasz Mackiewicz.
Z drugiej strony góry – na miejsce bazy dotarł wczoraj Daniele Nardi. Dziś poświęcił dzień na rozstawienie namiotów i przygotowanie bazy.
autor: Jakub Karp