05 sierpnia 2013
Yeti i Regan ruszyli
Stanowisko pod zacięciem
Dwóch polskich wspinaczy zamierza poprowadzić nową drogę na Great Trango Tower (6286 m np.m.).
O wyprawie czytaj w artykułach:
Great Trango.
Great Trango start.
Taniec z żołnierzami.
Przeczytaj wywiad z Marcinem Tomaszewskim: Tworzę przestrzeń.
Relacja alpinistów z wczoraj, 4 sierpnia:
Uciekamy przed słońcem. Wspinając się na północnych ścianach zwykle wyczekujemy każdego promienia, a tymczasem naszym największym wyzwaniem w ścianie jest wysoka temperatura oraz brak wody. Przypuszczamy , że warunki te mogą się niedługo drastycznie zmienić.
Sortowanie ekwipunku zajęło nam cały dzień. Kilkadziesiąt kilogramów specjalistycznego sprzętu do technicznej wspinaczki przyda nam się w przedzieraniu przez skalne trudności drogi. Ideą jest wykorzystanie jedynie naturalnych formacji spękanego i przeobrażonego granitu.
Wśród naszej biżuterii znajdują się zarówno camy, rodzaj rozpierających się w szczelinach aluminiowych dźwigni jak i miedziane heady - wspinaczom nie musimy tego tłumaczyć. Pierwsze zapewniają całkiem niezłą asekurację w szczelinach od 1 do 25 cm, natomiast te drugie zwyczajnie rozbija się na milimetrowych występach skały niczym pląby kolejowe. Ich zadaniem jest utrzymanie ciężaru ciała przez określony odcinek czasu. Do nich dochodzą również różnego rodzaju kostki klinujące się w zwężeniach skały, kilkanaście rodzajów haków i w końcu skyhooki czyli haczyki zaczepiane na występy i nierówności skały.
Zawieszenie takiego zestawu na uprzęży pod tak niesamowitą ścianą jaką jest Great Trango Tower jest dla nas prawdziwą „frajdą”. Do takiego zestawu dokładamy kilkaset metrów lin i sprzęt osobisty. Okiełznanie i odpowiednie wykorzystanie takiego chaosu jest kluczem do sukcesu. Przypomina nawet czasem grę w szachy… w której należy mieć sporą wyobraźnię i przewidzieć kilka ruchów naprzód.
31 lipca. Pierwszy dzień wspinaczki.
W końcu wspinamy się na naszej drodze, poręczujemy. Wypatrzyliśmy ciąg logicznych formacji doprowadzających na sam wierzchołek. Jest jednak odcinek, w którym zanikają…
Ciężko ocenić jaką mają trudność i jakiego wymagają sprzętu. Ta niewiadoma stanowi jeden z najpiękniejszych elementów alpinizmu.
Woda… liczymy na kilka pól śnieżnych pod headwallem, który znajduje się ok. 900 metrów nad podstawą ściany. Jeśli ich nie będzie, zmuszeni zostaniemy do skuwania lodu z głębi szczelin, a następnie topieniu go w kuchence. Liczymy również na kilka załamań pogody z solidnymi opadami śniegu i minusowymi temperaturami. Jak na razie jednym słowem tropik. Skrajne warunki atmosferyczne to wizytówka pasma Karakorum, które jak na razie mocno nam folguje.
Przygotowujemy się do wejścia na dobre w ścianę, planujemy powiesić liny na możliwie najwyższą wysokość i założyć pierwszy wiszący biwak. Codziennie transportujemy sprzęt, zdobywamy teren i wracamy do bazy. Jesteśmy przygotowani na 20 dniową wspinaczkę.
Dokładną wysokość GTT będziemy mogli ocenić dopiero w chwili, gdy staniemy na szczycie. Różne źródła podają 1400-1500 metrów różnicy wysokości od jej podstawy do szczytu. Długość naszej drogi, która kluczyć będzie między formacjami, sięgnie z pewnością 2000 metrów.
3 sierpień. Wejście w ścianę.
Po dwóch dniach poręczowania i jednym transportowym wbijamy się w końcu w ścianę. Żegnamy się z naszym zdolnym kucharzem (kozę wspominamy niemal przy każdej kolacji) oraz troskliwym Amanem.
Sami czujemy się jak dwa muły pociągowe. Na pierwszy biwak, który znajduje się na 470 metrze drogi, wyciągnęliśmy cały dobytek ważący ponad 150 kg.
Big Wall w tak małym zespole ma swoje minusy ponieważ jest bardzo dużo pracy związanej z transportem i organizacją biwaków… możnaodnaleźć również plusy. Jak tego dokonamy to z pewnością się z Wami nimi podzielimy.
Wysokość daje nam się we znaki. Na tym etapie wyprawy kluczem do sukcesu są głownie nasze płuca, krótka pamięć i aklimatyzacja.
Mamy plan (przynajmniej tak nam się wydaje) Yeti gryzmoli coś na swoich karteluszkach, rysuje, oblicza zapasy żywności, czas oraz wodę, którą zabraliśmy ze sobą. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę, mamy niecałe 20 litrów, które powinny wystarczyć w takich temperaturach na trzy, cztery dni. Do tego czasu musimy znaleźć odrobinkę śniegu (w tej części ściany marne szanse choć widać mokrą skałę) lub strużkę wody spływającą rysami.
Cały czas liczymy na krótkie załamanie pogody z deszczem lub śniegiem. Mokra skała nie rokuje nadziei na zebranie odpowiedniej ilości wody. Pocieszające jest, że w tym słońcu możemy bez problemu ładować baterie i pisać do Was po kilka zdań. Mamy nadzieję, że ta motywacja nie odpuści nas już do szczytu.
Wspinanie coraz bardziej wymagające, czasami jest bardzo krucho. Wbijamy się w wypatrzone zacięcie, które prowadzi nas przez ścianę.
4 sierpień. Highlife zdobywamy nowy teren. Zachmurzenie i mżawka.
Marcin Yeti Tomaszewski / Himountain / www.geronimo.civ.pl / www.4zywioly.net
Marek Regan Raganowicz / www.reganclimbing.com