21 marca 2013
58 dni na oceanie
Jame Adam Kreek, Jordan Hanssen, Markus Pukonen, Pat Fleming (fot. Erinn J Hale)
Czterem wioślarzom z OAR Northwest pozostały jeszcze 1444 mile morskie (2674 kilometry) do Miami. Wypłynęli 23 stycznia z Dakaru.
Od prawie dwóch miesięcy zmagają się ze wzburzonymi falami oceanu, wiosłując przez 24 godziny na dobę (w zmianach 1-, 2-, 4-godzinnych). Pokonywanie codziennie kiludziesięciu mil okupione jest już bólem mięśni i ścięgien. Od wiosłowania na dłoniach robią się pęcherze, a we wszechobecnej wilgoci rany nie chcą się goić. Niebezpieczne są silne wichry i ogromne fale, rozbijające się o burty łodzi.
Te trudności bezpośrednio przekładają się na morale załogi. Na małej powierzchni cała czwórka zmaga się przede wszystkim ze swoją psychiką i musi ze sobą współpracować bez napięć, aby osiągnąć wspólny cel.
Członek załogi, Jame Adam Kreek, zdradza kilka patentów, które pomagają uniknąć stresujących sytuacji, jakie zdarzają się w małych zespołach przebywających długi czas stale ze sobą:
1. Rozmawiamy o dobrych rzeczach, osiągnięciach i wyzwaniach danego dnia. W obliczu dużego wyczynu, doceniamy nawet małe, codzienne rzeczy jakie się wydarzyły.
2. Prowadzimy dziennik, spisujemy postęp w trasie. W pewnym momencie, kiedy zobaczyliśmy ile już dokonaliśmy, bardzo nas to zmotywowało do dalszego wysiłku w dążeniu do celu.
3. Mamy bardzo dużą tolerencję w stosunku do siebie, dążymy do kompromisów w prozaicznych sytuacjach. W skrajnych warunkach nawet drobne sprawy mogą stać się niepotrzebnym problemem.
4. Jesteśmy bezwarunkowo szczerzy i uczciwi wobec siebie.
5. Często robimy nieoczekiwane drobne prezenty. Zaskoczenie kogoś na przykład dodatkową porcją jedzenia lub kilkoma dodatkowymi minutami snu przed jego wachtą, stwarza bardzo pozytywną atmosferę.
6. Myślimy o tym co będziemy robić, kiedy już dotrzemy do celu.
7. Dostrzegamy i cieszymy się z prostych spraw.
8. Mamy świadomość, że jesteśmy tu z własnego wyboru i realizujemy swoje wielkie marzenie.
Autor: Jakub Czajkowski