24 marca 2014
Doba znów płynie
Aleksander Doba na Bermudach (fot. Piotr Chmieliński/www.aleksanderodoba.com)
5 października Aleksander Doba wypłynął kajakiem z Lizbony. Przez kolejne trzy miesiące sprawnie pokonywał Ocean Atlantycki zmierzając na Florydę. Jednak po 10 stycznia wpadł w strefę niekorzystnych wiatrów. Jego kajak zaczął zataczać kręgi. 24 lutego Aleksander Doba dobił do brzegu Bermudów z uszkodzonym sterem.
O wyprawie czytaj w artykułach: Aleksander Doba.
Naprawa poszła szybko. Aleksander Doba cały czas zapewniał, że chce płynąć dalej. Przez miesiąc trwały przygotowania do ponownego wyruszenia. Z Bermudów kajakiem wyrwać się nie sposób. Wiatry nie pozwoliłyby mu kontynuować rejsu na zachód ─ znosiłoby go na północ.
W końcu pomoc zaoferowali mieszkańcy Bermudów. Dzięki lokalnej prasie Polak stał się znany wszystkim mieszkańcom wysp, otrzymał nawet tytuł honorowego obywatela.
"Spirit of Bermuda" to żaglowiec, należący do lokalnej fundacji, która organizuje szkolenia dla młodzieży, podobne do polskiego programu "Szkoły pod żaglami".
Wczoraj o godz. 13 czasu lokalnego (godz. 19 w Polsce) żaglowiec wyruszył w rejs. Na pokładzie kajak i Aleksander Doba. Żaglowiec zmierza na południe, na pozycję, którą polski kajakarz miał 10 stycznia, przed wejściem w strefę niekorzystnych wiatrów, około 300 mil morskich an południe od Bermudów.
─ Wczoraj żaglowiec musiał halsować, wiał południowy wiatr. Niezbyt korzystny ─ informuje Andrzej Armiński, koordynator rejsu Aleksandra Doby.
W ciągu kilku dni, żaglowiec znajdzie się na pozycji i kajak zostanie zwodowany. Do brzegów Florydy 700 mil morskich (1296 kilometrów).
─ To może zająć sześć tygodnie, a może i dużo mniej. Dotychczas najlepsze dobowe przeloty Olek miał w granicach 80 mil morskich ─ mówi Andrzej Armiński.
Musi jednak dobrze wiać. Na razie wieje głównie z południa, więc kajakarza znów może znosić na północ.
Aleksander Doba pilnował, by zachować styl rejsu ─ nie brał z Bermudów nic. Ani żywności, ani nawet baterii.
autor: Jakub Karp