18 marca 2013
Wilton się wycofuje
Spitsbergen może być wyzwaniem dla polarników (fot. Forum Extremum)
Liam Wilton wybrał się na samotną eskapadę na Spitsbergen. Planował samotnie przejść na nartach z Longyearbyen (największej miejscowości na Spitsbergenie) na samą północ Svalbardu (do przylądka Verlegenhuken) i z powrotem.
O wyprawie Brytyjczyka pisaliśmy w artykule: Trawersy Spitsbergenu.
Najpierw jednak, 6 marca, wyruszył na krótką trasę w ramach aklimatyzacji. Choć początkowo wszystko szło dobrze, 11 marca, podczas zjazdu na nartach, jego pulki uderzyły o głaz, co spowodowało pękniecie pojemnika z paliwem. Benzyna zalała znaczną część jedzenia Brytyjczyka. Choć po tym incydencie, wydawało się, że szybko dojdzie do miasta, powrót zajął mu kolejne cztery dni, podczas których zmagał się m.in. z nieprzyjazną pogodą.
Jak podróżnik opisuje na swojej stronie internetowej, najbardziej dało mu w kość podejście w okolicach lodowca Hellefonna. Odcinek czterech kilometrów pokonywał przez ponad 5 godzin. W tym czasie zaczęły mu się odklejać foki od nart, dlatego musiał brnąć w głębokim śniegu w samych butach. Wyczerpany wędrówką i niepogodą dostał też niestrawności i wielokrotnie wymiotował.
W związku z zalaniem znacznej części żywności paliwem Liam Wilton stwierdza, że nie będzie w stanie kontynuować wyprawy. Przyznaje, że mógłby skrócić swą główną trasę, jednak woli przyjechać tu innym razem i zrealizować swój cel w całości.
autor: Joanna Mostowska