piątek, 05 sierpnia 2016

Wstyd pod Everestem


Według oficjalnych informacji ze strony zespołu – Simone Moro, Ueli Steck i ich fotograf Jonathan Griffith wspinali się w sobotę, 27 kwietnia, z obozu II do niższego obozu III (około 7200 m n.p.m.) na ścianie Lhotse. Spotkali grupę Szerpów wysokościowych, którzy rozwieszali liny poręczowe. Szerpowie poprosili o to, by wspinacze nie korzystali z rozwieszanych lin. Trójka nie korzystała z lin, wspinając się 50 metrów w bok od linii Szerpów.

Gdy wspinacze osiągnęli wysokość swojego namiotu, chcieli dojść do niego przechodząc obok stanowiska, do którego przypiętych było czterech Szerpów. Ich lider rozpinał liny powyżej.

Szerpowie zaczęli krzyczeć ze złością na zespół. Trójka szła niezwiązana, więc nie było mowy o zaplątaniu lin. Zarzut ze strony Szerpów dotyczył zrzucania lodu na osoby znajdujące się niżej. Tymczasem, jak podaje Simone Moro – żaden z Szerpów nie doznał z tego powodu obrażeń, a sam fakt spadającego lodu jest w górach rzeczą oczywistą. Równocześnie, według słów Simone Moro – Szerpa, który rozpinał liny poręczowej powyżej, gdy zobaczył pod sobą wspinaczy, zaczął zrzucać kawałki lodu w ich stronę.

Simone Moro i Ueli Steck zaoferowali swoją pomoc przy rozpinaniu lin. Niestety wywołało to nieoczekiwaną reakcję – wzrost agresji. Zespół Szerpów powrócił do obozu II, a alpiniści, by załagodzić sytuację, rozpięli jeszcze 260 metrów lin poręczowych.

Gdy zeszli, w obozie II czekała na nich grupa około 100 Szerpów, którzy zachowywali się agresywnie. Trójka wspinaczy została otoczona i posypały się na nich ciosy oraz kamienie.

Jak podaje Simone Moro w wywiadzie dla portalu PlanetMountain.com, wiele razy zostali uderzeni w twarz pięściami i kopani. Czuli realne zagrożenie życia i niewiele brakowało, by zostali ukamienowani. Na szczęście w ich obronie wystąpili inni wspinacze.

Szwajcar i Włoch zeszli do bazy głównej i postanowili zakończyć wyprawę. Ueli Steck i Jonathan Griffith schodzą niżej i wracają do domu. Moro pozostanie w górach. W tym roku do Nepalu przetransportował swój helikopter ratowniczy i zamierza, jako pilot, nieść pomoc wspinaczom w ciągu sezonu.

Sprawa jest precedensowa, bada ją w tej chwili nepalska policja, Ministerstwo Turystyki Nepalu i Stowarzyszenie Szerpów.

Głosy osób ze środowiska górskiego – himalaistów i alpinistów – sugerują iż problem z Szerpami stawał się coraz wyraźniejszy od kilku lat, wraz ze zwiększona liczbą wypraw komercyjnych, które są głównym źródłem zarobku dla Nepalczyków.

Tymczasem rosyjski duet Denis Urubko – Aleksiej Bołotow odpoczywa. W ostatnich dniach, w ramach aklimatyzacji wspięli się na wysokość 7400 m n.p.m. i założyli obóz III dla wspinaczy podążających na Everest drogą normalną. Teraz nabierają sił w wiosce Deboche, na wysokości ok 3700 m n.p.m.

Polski zespół pod Makalu – Kinga Baranowska i Rafał Fronia – w końcu tygodnia (25.04) odbyli pierwsze wejście aklimatyzacyjne do wysokości 6300 m n.p.m., przy okazji założyli obóz I, w którym spędzili noc. Kolejnego dnia (26.04) zdobyli kolejne 300 metrów i na wysokości 6600 m n.p.m. założyli obóz II. Obecnie przebywają w bazie głównej i odpoczywają.

Według Kingi Baranowskiej lodowiec w drodze do bazy II jest mocno usiany szczelinami, natomiast mała ilość śniegu powoduje, że strome odcinki są pokryte warstwą twardego lodu.  To z pewnością zmusi do zwiększenia uwagi w trakcie wspinaczki, szczególnie podczas zejścia.

 

autor: Tomasz Markiewicz

 

 

Drukuj PDF