czwartek, 04 sierpnia 2016

Rowerami przez Bajkał


(wszystkie fotografie w artykule - archiwum wyprawy)


Jakub Rybicki i Paweł Wicher wyruszyli 2 marca z Niżnieangarska – najbardziej na północ wysuniętego punktu jeziora. Po trzech tygodniach zatrzymali się na południowym krańcu Bajkału, w Kułtuku. Przejechali około 950 kilometrów, z czego przez kilkadziesiąt kilometrów rowery musieli pchać. Temperatury, z jakimi przyszło im się zmierzyć, wahały się od minus 35 st.C. w nocy do minus 15 st.C w ciągu dnia. W najcieplejsze dni strzałka termometru wspinała się powyżej zera, ale tylko na słońcu.

Rowerzyści spali najczęściej w namiocie albo w tak zwanych „zimowiach”, czyli prymitywnych, choć wyposażonych w piecyki, chatkach myśliwych, najczęściej dostępnych dla każdego. Kilka nocy spędzili również w gościnie u miejscowych.

– Najsympatyczniejsze spotkanie mieliśmy od razu pierwszego dnia – opowiada Jakub Rybicki. – Wysiedliśmy z pociągu i pojechaliśmy na najbardziej wysunięty na północ punkt jeziora. Po 25 kilometrach temperatura spadła do minus 30 stopni Celsjusza, a przed nami była nieciekawa perspektywa spędzenia pierwszej nocy w namiocie. Na szczęście wtedy znikąd pojawili się Sasza i Tania, którzy złapali się za głowy, słysząc o pomyśle spania w namiocie.


Rybicki i Wicher usłyszeli: „Nu rebiata, dawajcie do nas”.

– Pojechaliśmy w  ślad za samochodem nieznanej marki, który Sasza nie wiedzieć czemu nazywał Toyotą. W domu ugościli nas "od duszy". Solony omul, mrożony okoń rozbijany młotkiem, wiaderko kawioru z cebulą, barszcz z baraniną, wędzony kurczak, grzybki, boczek, kiełbasa i oczywiście słodycze: maliny, cukierki, pierniki. Wszystko zapite morzem herbaty na bajkalskiej wodzie. A do tego oczywiście wybór miejscowych trunków najlepszego sortu. I jeszcze przepraszają, że tak skromnie. Następnego  dnia pojechaliśmy na gorące źródła. Trudno wyobrazić sobie lepszy początek wycieczki – relacjonuje Jakub Rybicki.

Potem, jak podkreślają rowerzyści, nie było już tak wesoło. Kilka razy zmuszeni byli spać w namiocie bezpośrednio na lodzie, kilka kilometrów od brzegu. – Na początku było dosyć strasznie – mówi Paweł. – Jezioro cały czas trzeszczy, co jakiś czas czujemy lekkie wstrząsy. Przygotowanie kolacji przy minus 35 też nie jest prostą sprawą. Maszynka benzynowa odmawia posłuszeństwa, a może to po prostu skostniałe ręce nie są wystarczająco sprawne? Żywiliśmy się liofilizatami plus konserwami kupowanymi na miejscu. Gotowanie lodu lub śniegu zajmowało każdego wieczoru i poranka około dwóch godzin.


Po trzech dniach jazdy w rowerze Jakuba Rybickiego złamał się widelec. – Szczęście w nieszczęściu, że 15 kilometrów wcześniej minęliśmy ośrodek wypoczynkowy, jedyny w promieniu 200 kilometrów. Musiałem przepchać tam rower, wrócić autostopem 100 kilometrów do Siewierobajkalska i zespawać widelec. O dziwo, udało się to załatwić dosyć sprawnie – opowiada Rybicki.

To właśnie Jakub Rybicki był pomysłodawcą wyprawy. Przyznaje, że od kilku lat chodziło mu po głowie, by zimą przejechać Bajkał. Dlaczego zimą? Bo latem nie ma tam dróg. Zimą da się pojechać po „wierzchu” najgłębszego jeziora świata. Śpią też niedźwiedzie i nie dokuczają meszki. Wypadło na marzec, bo miało być trochę cieplej, niż we wcześniejszych miesiącach, a pokrywa lodu i tak ma wtedy około metra grubości.

Jakub Rybicki i Paweł Wicher od lat podróżują na rowerach, stąd i ten środek transportu wybrany na tę wyprawę. – W 2009 roku pojechaliśmy do Aten. Zrobiliśmy 3000 kilometrów przez kraje południowych Bałkanów. Temperatury dochodziły do 50 stopni Celsjusza i wtedy postanowiliśmy, że na kolejną wycieczkę jedziemy gdzieś, gdzie jest zimno – wyjaśnia Paweł Wicher. Wybrali się więc za koło podbiegunowe, do Murmańska. Rosja przypadła im do gustu i powołali do życia projekt „Rowerowa Rosja”. Podróż po Bajkale była jego logiczną kontynuacją.


Rowerzyści podkreślają, że widoki na Bajkale są przepiękne. Jednak, jak wspominają, trafili na najcięższą zimę od 50 lat, przynajmniej według oceny miejscowych. Było dużo śniegu, silne wiatry, nietypowe dla marca mrozy i więcej pochmurnych dni. – Najgorzej było na północy. 35 kilometrów pokonywaliśmy prawie 3 dni, rozbijając namiot bezpośrednio na jeziorze. Pierwszej nocy było dość strasznie, lód cały czas trzeszczy, trzęsie się i pęka, a my ledwo daliśmy radę ugotować kolację – wspomina Jakub Rybicki.

Podróżnicy pokonywali 40-50 kilometrów dziennie. Najmniej, brodząc w śniegu na północy, po 15 kilometrów. Najwięcej, w okolicach wyspy Olchon, 80 kilometrów. Dwa razy pozwolili sobie na dwudniowy odpoczynek.

– Najgorszy był chyba ostatni dzień. Przejechaliśmy 80 kilometrów po lodzie, docierając po 15 godzinach jazdy do południowych brzegów jeziora. Była pierwsza w nocy. Nawet nie za bardzo pamiętam jakie to było uczucie. Było nam straszliwie zimno i ledwo doczłapaliśmy się do stacji benzynowej, żeby wypić gorącą herbatę – wspomina Paweł Wicher.


Podróżnicy z Poznania nie są pierwszymi rowerzystami, którzy pokonali Bajkał – co roku jest on przemierzany na różnych środkach transportu, we wszystkie strony. Był również pokonywany na rowerze. W 2002 roku w kilkuosobowej grupie Bajkał przejechali Niemcy, a w 2010 roku samotnie Juan Menéndez Granados z Hiszpanii.

– Nie robiliśmy tego pod kątem sportowym – wyjaśnia Jakub Rybicki. – Chcieliśmy po prostu przeżyć fajną przygodę w wyjątkowym miejscu, sprawdzić siebie i pojeść Omule (pyszne endemiczne ryby Bajkału). I to się nam bez wątpienia udało.


Bajkał doczekał się także polskich przejść pieszych.

Janusz Bochenek przeszedł zamarznięty Bajkał w 2000 roku. Jezioro pokonał z południa na północ i z powrotem. Miejscem rozpoczęcia i zakończenia wędrówki była miejscowość Listwianka. Łącznie przemaszerował z saniami 1270 kilometrów – od 3 lutego do 6 kwietnia. Za tę wyprawę Janusz Bochenek otrzymał nagrodę Kolosy za 2000 rok w kategorii Wyczyn Roku.

Marek Żebrowski przeszedł z południa na północ po zamarzniętym jeziorze w 2009 roku. 3 marca wyszedł z Bolszoje Gołoustnoje, a 24 marca dotarł do Sewerobajkalska.

Więcej informacji na temat wyprawy i Rowerowej Rosji na stronie www.rowerowarosja.pl
O innych trawersach Bajkału czytaj w artykule: Lodem przez Bajkał.
Przeczytaj relację Marka Żebrowskiego, który jako pierwszy Polak samotnie przeszedł zamarznięty Bajkał z południa na północ: Przez morze lodu.

 

autor: Joanna Mostowska

 

 

Drukuj PDF