09 grudnia 2013
Doba prawie w połowie
Aleksander Doba, lat 67, samotny kajakowy rejs przez Atlantyk (fot. Ricardo Bravo - Canoe&Kayak/Canoandes)
5 października 67-letni Aleksander Doba wypłynął z mariny w Lizbonie. Zamierza samotnie bez zawijania do portów przewiosłować na kajaku na drugą stronę Oceanu Atlantyckiego – na Florydę. Zabrał ze sobą prowiant na 150 dni. 65 dni za nim.
O wyprawie czytaj w artykułach:
Doba znów popłynie.
Doba za Kanarami.
– Olek po raz pierwszy użył podczas tego rejsu słowa „ciężko” – mówi Andrzej Armiński sponsor i koordynator rejsu Aleksandra Doby.
Słowo „ciężko” dotyczyło dzisiejszej nocy – z niedzieli na poniedziałek (z 8 na 9 grudnia). A wszystko dlatego, że silnie wieje i to z przeciwnego kierunku. Kajak Alaksandra Doby w ciągu ostatnich 36 godzin cofnął się o około 60 mil morskich. Prędkość wiatru osiągała 20-25 węzłów (40-45 km/godz.)
– Na szczęście w ciągu najbliższych dni wiatr zmieni się na północny, a potem na zwyczajny pasat, czyli wiatr północno-wschodni – mówi Andrzej Armiński.
Polski kajakarz nie ma lekko. Już miesiąc temu informowaliśmy, że wysiadła odsalarka. Aleksander Doba musi teraz ręcznie pompować wodę. Około dwie godziny dziennie.
W drugiej połowie listopada wysiadł kajakarzowi SPOT. SPOT to urządzenie, które wysyła sygnał satelitarny i dzięki temu można śledzić jego położenie, a tym samym znać dokładne współrzędne geograficzne miejsca, w którym przebywa jego posiadacz. To właśnie dzięki SPOTowi można było na bieżąco śledzić postępy Aleksandra Doby.
Niestety do elektronicznego urządzenia dostała się woda i skorodowało. Zapasowy SPOT również wysiadł – z tych samych przyczyn. Teraz Aleksander Doba dwa razy na dobę przekazuje swoją pozycję za pośrednictwem telefonu satelitarnego.
Ale to co trapi kajakarza najbardziej, to rozmaite dolegliwości zdrowotne. Oddajmy mu głos:
Na całym ciele, głownie w pachwinach, zwłaszcza udowych i na pośladkach, gdzie jest najgorsza wentylacja, pojawiają się czerwone plamki o średnicy 6 mm. Są to miejsca bardzo drażliwe i swędzące. Po tygodniu mają średnicę 10 mm i są wypukłe. Po dwóch tygodniach na środku plamki pojawia się białawe wybrzuszenie, 3 mm średnicy, wypełnione płynem. Po trzech tygodniach objawy zaczynają się cofać. Cały proces trwa jeden miesiąc. W pachwinach udowych zajęte bywa 75% powierzchni ciała. Cały czas te zmienione miejsca swędzą. W głębi skóry (głównie dłoni) tworzą się białe zmiany o średnicy 3-5 mm. Bolesne przy dotyku. Bardzo dokuczają w miejscu, gdzie trzymam wiosło. Uraża i boli. Jednorazowo mam kilkadziesiąt tego rodzaju zmian. Trwają około miesiąca. Zapalenie spojówek ustąpiło po tygodniu. Pod płytkami paznokci u rąk i nóg wyrasta mi białawy twór (grzybica?), oddzielający płytkę paznokcia od opuszki palca. Wrasta to coraz głębiej. Nie boli, lecz czuję, że tracę paznokcie. Uszkadzana skóra dłoni przez tarcie soli. |
Zdaniem Andrzeja Armińskiego te wszystkie przypadłości na Aleksandra Dobę nie wpływają jakoś szczególnie negatywnie.
– To wszystko, wysiadającą elektronikę i dolegliwości skórne, on zna już z poprzedniego rejsu – podkreśla koordynator rejsu. To co tym razem jest wyzwaniem, to dystans jaki Doba musi pokonać.
– Olek w tej chwili jest prawie na tym samym południku co Fortaleza, czyli miasto koło którego kończył wtedy rejs. Teraz nie jest jeszcze w połowie drogi – podkreśla Andrzej Armiński. Z około 5 000 mil morskich kajakarz pokonał na razie nieco ponad 2 000.
Druga połowa rejsu może jednak okazać się trudniejsza. To nie tylko kwestia zmęczenia pokonaną trasą, ale również pogody, która może być bardziej wymagająca.
Armiński konstatuje: – Po drodze Olek będzie musiał ominąć Bahamy. Pamiętajmy, że nawet Kolumb trafił nie do Ameryki, ale właśnie na te wyspy. Mam nadzieję, że Olek będzie pamiętać o celu, który sobie wyznaczył, czyli o Florydzie, i Bahamy go nie skuszą.
autor: Jakub Karp