30 lipca 2013
Funlandia zrobiona
Rafał Chmielewski podczas tegorocznej wyprawy na południu Nowej Funlandii (fot. Rafał Chmielewski)
– Dopłynąłem. Ostatnie dni to był lekki hardcore. Burze, silne wiatry, duże fale, czasem mgła na 10 metrów – mówił Rafał Chmielewski w rozmowie telefonicznej z Forum Extremum w sobotę, 27 lipca, po dopłynięciu do Argentii.
O samotnej wyprawie kajakowej wzdłuż południowego wybrzeża Nowej Funlandii czytaj w artykułach:
Funlandia kajakiem.
Co trzeba na wyprawę.
Chmielewski płynie.
Wyspy i mgły.
Spotkanie z płetwalem.
Przeczytaj wywiad z Rafałem Chmielewskim: Pływam bez filtrów.
Od 1 do 27 lipca Rafał Chmielewski przewiosłował samotnie na kajaku około 800 kilometrów po wymagającym akwenie. Często w trudnych warunkach pogodowych – przy dużym zafalowaniu morza, w gęstej mgle.
Kajakarz podczas rozmowy telefonicznej był zmęczony, ale szczęśliwy.
– Wszystko jest ok. Bolą mnie mięśnie pleców od wiosłowania i siedzenie – informował.
Opowiadał też o niezwykłym doświadczeniu. Ostatniego dnia wyprawy, na niespokojnym morzu, w trudnych warunkach, musiał przetrawersować dużą zatokę – 40 kilometrów wiosłowania z dala od lądu.
– W pewnym momencie zauważyłem, że coś się pode mną kotłuje. Wsadziłem do wody mikrofon. Okazało się, że to delfiny. Potem płynęły blisko mnie przez cały dzień. Można powiedzieć, że mnie pilnowały – opowiada.
Z Argentii Rafał Chmielewski promem przepłynął na kontynent. Wczoraj, po liczącej 1200 kilometrów podróży, dotarł do domu w Gaspe. W nocy zdążył zmontować 11-minutowy film ze swojej wyprawy.
Na Forum Extremum premiera filmu – Rafał Chmielewski, 800 kilometrów wzdłuż południowego wybrzeża Nowej Funlandii, kajakiem, samotnie.
Forum Extremum objęło wyprawę patronatem medialnym