czwartek, 04 sierpnia 2016

Śladami Shackletona


Lądowanie na Georgii Południowej w lutym 2013 roku (fot. materiały prasowe www.shackletonepic.com)


W połowie 1914 roku sir Ernest Shackleton wyruszył z Wielkiej Brytanii drugi raz w kierunku Bieguna Południowego. Celem wyprawy było dokonanie pierwszego w historii trawersu Antarktydy. Na początku 1915 roku 28-osobowej załodze berkantyny Endurance udało się dotrzeć na odległość 160 kilometrów od brzegów Antarktydy, jednak tam statek został uwięziony przez skuwający morze lód.

W tym momencie żeglarze rozpoczęli walkę o życie. Unieruchomiony przez kilka miesięcy żaglowiec w październiku został zmiażdżony przez napierający lód. Członkowie załogi musieli się ratować. 28 mężczyzn przeciągnęło po lodzie szalupy ratunkowe do otwartej wody i rozpoczęło desperacki rejs. Wszystkim udało się dopłynąć do Wyspy Słoniowej, gdzie rozbito obóz.

Najbliższym miejscem, gdzie mogli szukać pomocy, była osada wielorybników na odległej o 800 mil morskich (1481 kilometrów) Georgii Południowej.

Mapa drogi przebytej przez wyprawę Ernesta Shackletona
(fot. materiały prasowe www.shackletonepic.com)


W dalszą drogę wyruszyła tylko jedna szalupa – James Caird, a na niej dowódca wyprawy, Ernest Shackleton, wraz z pięcioma marynarzami. Po 15 dniach zmagania się ze sztormami i zimnem dotarli do lądu. Czekało ich jeszcze przejście na drugą stronę wyspy. Trzech z nich nie było jednak w stanie iść dalej o własnych siłach. Musieli zostać. Shackleton ruszył pieszo z dwoma kompanami. Po 36 godzinach przedzierania się bez specjalistycznego sprzętu przez lodowiec i góry, dotarli do osady Strommes Bay. Udało się.

Do końca sierpnia 1916 roku pomoc dotarła do wszystkich rozbitków z Endurance, a sir Ernest Shackleton wpisał się swoim heroicznym wyczynem do historii.

Blisko sto lat później powstał pomysł powtórzenia brawurowego rejsu Ernesta Shackletona – projekt Shackleton Epic. Wyzwania podjął się sześcioosobowy brytyjsko-australijski zespół pod dowództwem doświadczonego w obszarach polarnych podróżnika Tima Jarvisa. Jarvisowi towarzyszyli: skiper Nick Bubb, nawigator Paul Larsen, bosman Seb Coulthard, alpinista Barry Gray i operator kamery Ed Wardle.

Zobacz film promujący współczesną wyprawę z oryginalnymi zdjęciami ekspedycji Shackletona (film w języku angielskim)


Głównym celem było wierne odtworzenie historii z początku ubiegłego wieku. Trasa z Wyspy Słoniowej do Georgii Południowej pokrywała się z tą z 1916 roku. Drewniana replika szalupy James Caird, nazwana na cześć wnuczki Shackletona - Alexandra Shackleton, miała również siedem metrów długości. Pod jej pokładem sześciu mężczyzn musiało znieść najcięższe warunki na wodach Antarktyki.

W trakcie wyprawy załoga używała strojów z początku XX wieku. Zamiast polarów, gore-teksu i puchu, na ich wyposażeniu była wełniana bielizna, swetry i brezentowe sztormiaki. Do przykrycia –skóry reniferów. Buty, jak kiedyś, ze skóry i podbite gwoździami, a narzędzia wprost z antykwariatów. Do gotowania kuchenka spirytusowa, a jedzenia taka sama ilość jaką miał Shackleton sto lat temu. Do przechowywania wody stare, drewniane beczki. Nawigowali za pomocą dawnych przyrządów (kompasu, sekstantu, chronometru) i gwiazd.

Wsparcie zapewniał im jacht Australis, jednak jego załoga tylko monitorowała pozycję szalupy. Będąc w stałej łączności radiowej, skłonna była udzielić pomocy w razie zagrożenia życia sześciu śmiałków.

Alexandra Shackleton na antarktycznych wodach (fot. materiały prasowe www.shackletonepic.com)


3 stycznia 2013 roku wyruszyli na pokładzie Australis z Ushuaia, by po 7 dniach dotrzeć do Wyspy Króla Jerzego. Tam korzystając ze gościny w Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego, przez następne 10 dni sprawdzali zachowanie łodzi i ćwiczyli akcje ratownicze na wodach Zatoki Admiralicji, a także wędrowali po okolicznych górach. 23 stycznia dopłynęli do Wyspy Słoniowej – miejsca startu właściwej części projektu. Na ten dzień załoga Shackleton Epic czekała cztery lata.

24 stycznia sześciu żeglarzy wypłynęło na pokładzie Alexandry Shackleton na północny-wschód. Przed nimi 800 mil morskich (1481 kilometrów) po wodach, na których panują najbardziej ekstremalne warunki pogodowe na świecie i pieszy trawers Georgii Południowej.

Pogoda na wodzie zmieniała się z dnia na dzień, raz było idealnie spokojnie, za chwilę porywisty wiatr i potężne fale, jakie na ogół występują na oceanie południowym. Codziennie przez 12 dni załoga stawiała czoła wilgoci, zimnu, głodowi i zmęczeniu.

Pogoda nie rozpieszczała współczesnej wyprawy (fot. materiały prasowe www.shackletonepic.com)


Wreszcie 3 lutego stanęli na brzegu Georgii Południowej, w King Haakon Bay. Zastały ich tu jednak skrajnie trudne warunki atmosferyczne. Kierownik wyprawy, Tim Jarvis, musiał podjąć ciężką decyzję. Jeszcze więcej takich dezycji musiał podejmować Shackleton sto lat temu.

Jarvis i Barry Gray, zdecydowali się przeczekać burzę w namiocie i jaskini, zaś reszta załogi została ewakuowana na Australis. Wyczerpujący rejs w zimnie i wilgoci spowodowały zmacerowanie stóp u trzech żeglarzy. W tych warunkach to o tyle poważna kontuzja, że postawiła przejście przez przez góry pod znakiem zapytania. Ostatecznie, po konsultacjach medycznych, wybrano najlepsze rozwiązanie.

Dalej w tradycyjnych ubraniach z epoki Shackletona mieli iść tylko Tim Jarvis i Barry Gray. Paul Larsen i dwie osoby z ekipy wspierającej mieli podążyć za nimi, jednak już w nowoczesnym ekwipunku, znacznie lepszym niż swetry i brezent.

Wreszcie nastało polepszenie pogody i 7 lutego Jarvis i Gray wystartowali pieszo przez góry na drugą stronę wyspy (około 50 kilometrów). Australis z pozostałymi żeglarzami popłynął w tym czasie na północny brzeg do Strommes Bay, holując replikę szalupy.

Lądowanie na Georgii Południowej (fot. materiały prasowe www.shackletonepic.com)


Jak wspomina Jarvis, w drodze przez lodowce i masyw Tridents (1337 m n.p.m.), wiało tak mocno, że śnieg i deszcz padały poziomo. Nieważne, w co człowiek się ubrał, nie było opcji, by było ciepło i sucho.

Po wyczerpującej wędrówce rano 11 lutego dotarli do celu, do Strommes Bay. Tam czekał na nich jacht Australis, reszta załogi i w końcu ciepłe kajuty oraz posiłek.

Po zakończeniu wyprawy jej lider, Tim Jarvis, tak powiedział o załodze Shackletona, która sto lat temu walczyła o życie:

"To byli faceci z żelaza w drewnianej łódce. Mam nadzieję, że doświadczyliśmy choć trochę tego, co oni".

Kilka dni później uczestnicy Shackleton Epic oddali hołd Sir Ernestowi Shackletonowi przy jego grobie na Georgii Południowej, gdzie zmarł i został pochowany w 1922 roku.

 

autor: Jakub Czajkowski

 

Drukuj PDF